czwartek, 20 grudnia 2007

Czy można zabić pod wpływem gry?

Zastanawiałem się nad nowym postem. O czym by tu dziś napisać? Natrafiłem na artykuł, powiem szczerze przerażający :(

Cytat z onet.pl

"Dwójka amerykańskich szesnastolatków zabiła siedmioletnią dziewczynkę, wzorując się na działaniach bohaterów gry komputerowej "Mortal Kombat".
Jak poinformował prokurator w miejscowości Johnstown w stanie Kolorado, nieletni zabójcy - Lamar Roberts i Heather Trujillo odpowiedzą przed sądem dla dorosłych.

Ofiara to siedmioletnia Zoe Garcia, siostra przyrodnia Trujillo. Dwójka nastolatków miała się nią opiekować w czasie, gdy matka była w pracy.
Policja ustaliła, że 6 grudnia dwójka "ćwiczyła" na dziecku ruchy bohaterów gry komputerowej, bijąc i kopiąc Zoe, a także rzucając dziewczynką o ścianę. Siedmiolatka zmarła z powodu odniesionych obrażeń."

No i jak to skomentować? W zasadzie straszna rzeczywistość, wcześniej słyszałem o kimś kto prowadząc samochód przez moment wyobraził sobie, że to wyścigi Need For Speed! O ile pamiętam skończyło się na pierwszej barierce - oczywiście sytuacja zdążyła się w USA.

Jak to rozumieć? Jak można tak bardzo zatrzeć granicę pomiędzy wyobraźnią i rzeczywistością?
Ano okazuje się że można i to całkiem łatwo. Otóż znamy przypadki ze świata, w których ludzie wykazują się wyjątkową głupotą. Wymienię kilka przykładów (nie koniecznie związanych z grami). Młoda Japonka, albo Chinka niestety nie pamiętam zbyt dobrze, umarła przed komputerem z głodu, nie należy tego oczywiście rozumieć dosłownie. Umarła bo nie jadła całymi dniami, mało spała i non stop siedziała przed komputerem. Wycieńczona trafiła do szpitala ale to już jej nie pomogło. Śmierć spowodowana była niedożywieniem! Wyobraźmy sobie jakie to musiało być niedożywienie! Kolejne przykłady to młodzież zabijająca kolegów w szkole. Oczywiście te zachowania przyszły do Europy z USA – jak praktycznie wszystkie najgorsze „nowinki”. Na szczęście w Polsce jeszcze dzieci nie strzelają do kolegów, ale w Finlandii już TAK! Przecież to woła o pomstę do nieba.

Poszerzyłem tu nieco temat mojej pracy, bo nie da się przemilczeć tych faktów mówiąc o grach. Są wbrew pozorom silnie powiązane.

Czy gry są winne choćby części z tych nazwijmy to „dewiacji psychicznych”?
Oczywiście tak. Otóż gry propagują przemoc w bardzo atrakcyjny sposób, jeśli człowiek jest zdrowy i świadomy ma przynajmniej 12 lat to w zasadzie jest częściowo uodporniony na te mniej brutalne gry. Gry brutalne pokazujące np. odstrzeliwane głowy, bryzgającą krew, odcinanie kończyn, hołubiące bicie słabszych, bezbronnych, propagujące łamanie prawa (oczywiście nie wprost) powinny być dostępne dopiero od 16-18 roku życia.
Ktoś powie, że to za mało bo to właśnie 16-18 -latkowie dopuszczają się najgorszych zbrodni rodem z gier. Otóż nie do końca. Jestem pewien, że te dzieci były przykute do komputera od dobrych kilku lat! Jeśli dziecko zaczyna grać w gry dla dzieci (ewentualnie wyścigi, ale takie gdzie nie da się zabijać ludzi) w wieku 10-12 lat i gra nie zbyt dużo (tzn. nie więcej niż 2 godziny dziennie) to jego równowaga psychiczna nie zostanie w zasadzie w ogóle zaburzona. Jeśli potem w wieku 15-16 lat dostanie do ręki (bo nie oszukujmy się dotrze do tych gier) gry bardzo brutalne to nic szczególnego się nie powinno wydarzyć. Dziecko jest już dość dojrzałe i nie ma za sobą lat spędzonych przed monitorem grając w Quek-a (brutalna gra polegająca na zabijaniu przeciwników, zwykle kawałkowaniu). Jeżeli dziecko nie będzie siedziało całymi dniami przed grami i żyło tym co się w nich dzieje nie ma szans, żeby zaczęło je naśladować!

Dobrze ale prześledźmy teraz drogę takiego typowego amerykańskiego dziecka. Jak dojść od niemowlęcia do mordercy.
Żeby tak bardzo zrujnować życie dziecku trzeba się naprawdę postarać. Od małego chłopiec (nazwijmy go Max) był tuczony przez rodziców słodyczami. Mały Max chodził do czegoś w rodzaju naszego przedszkola i już wtedy zauważał, że nie bardzo nadaje się na sportowca z racji wagi. Max był oczywiście dzieckiem żywym i przez to zamęczał swoich zmęczonych życiem, nie wykształconych amerykańskich rodziców. Pytał jak każde małe dziecko
A co to jest odkurzacz?
Mama dzielnie wyjaśniała, że to takie coś do sprzątania.
A do czego?
No do ściągania brudnych rzeczy
A u nas jest brudno.
No tak bo nie było ostatnio odkurzane
A dlaczego?
Bo nie ma odkurzacza.
No ciężko mu wyjaśnić, że rodzice nabrali kredytów żeby było na hamburgery, cole, frytki i na odkurzacz nie starczyło, albo nawet jak jest to nikt nie wie gdzie. Żeby dziecko zaspokoić „zamknąć buzie” rodzice kupili mu komputer, na 7 urodziny, potem komórkę, na 8 urodziny nowy komputer i nową komórkę na 9 urodziny ...itd. Młody zaczyna grać od 6-8 roku życia. No i komputer staje się jego światem. Tam go lubią, słuchają, tam jest silny, a nawet rządzi no realizuje się fenomenalnie. Każdego przeciwnika da się pokonać wymaga to tylko czasu a tego młody ma bardzo dużo! Jest mały więc w szkole (dodajmy amerykańskiej szkole) naprawdę wiele to on umieć nie musi. Liczyć coś, trochę mówić, no i trochę pisać. Czytać już potrafi bo się w grach nauczył. Jest zbyt ociężały, żeby uprawiać jakiś sport, nawet bierki wymagają jakiejś sprawności więc zwolnili go z zajęć W-F
Młody gra i tak do 16 roku życia po czym stwierdza, że na tym polega jego życie. Granie, spanie i ....... potrzeby fizjologiczne. No myć się nie musi szkoda czasu. Czemu kryzys następuje około 14-16 roku? To dość oczywiste. Dzieciak grał od małego, teraz zaczynają się schody, no coś tam w szkole trzeba umieć, mama by chciała zapisać go na tańce, na odchudzanie, na biegi, nawet rower mu kupili, ale nic to. Młody nie chce! Zaczyna balansować urywa się, ucieka z lekcji, no i zaczynają się awantury. Rodzice (czasem widzą czasem nie), że dziecko spada na dno. No i tu albo rodzice go ratują, albo nie. Max-a nie uratowali, nie mają w tym roku czasu jedzą hamburgery. Max nie ma zajęć pozalekcyjnych, nie chodzi do kościoła, on Boga nie zna. Religii w USA też nie mają w szkołach i w domach raczej też nie więc w ogóle nie jest w temacie. Młody odnosi jednak sukcesy 200 level w grze. Jest boski, ale cenią go tylko w necie, koledzy się z niego śmieją. Więcej szydzą! Nikt go nie lubi. Wreszcie poszedł na imprezę z klasą, jedna impreza, druga, trzecia no jest fatalnie. Siedzi sam, dziewczyny go olewają nie wie gdzie się podziać, a mógł teraz grać....
W końcu na której imprezie podają mu „skręta”, albo „pigułkę” no i było świetnie. No w końcu go każdy polubił. Co z tego, że teraz na przemian gra i ćpa.
Życie Max-a jest coraz większym aktem rozpaczy. No i tu jest moment teoretycznie kulminacyjny powinien zadać sobie pytanie, w sumie filozoficzne, ale jakże ważne.
CO JA MAX W ŻYCIU ZROBIŁEM? Ale on go sobie nie zada. On widzi wrogów, w kolegach (chociaż źle ich tu nazywam bo to nie są jego koledzy, nie lubią go, a on ich), rodzice – bo tylko się drą. Dalej to on ma już tylko swój internet, ewentualnie psa/kota.

Max żali się kolegom tym z internetu a oni jemu. Dochodzi do winsoku, że zło jest w jego szkole, na podwórku, domu i co robi?
Max zaczyna szukać tego zła jeśli to mama, albo tata to „zadziabie” ich nożem kuchennym bo jest zbyt mało inteligentny, żeby kupić go gdzieś chyba, że mu „koledzy” wcisną go do ręki. Oczywiście, będzie naćpany i pewnie rano nawet nie będzie wiedział co zrobił.
Albo zacznie wypisywać tych którzy go skrzywdzili na tzw. czarną listę no i kupi pistolet, marzenie każdego wariata.
No może też popełnić samobójstwo.

Nekrolog:
Max umarł w święta Bożego Narodzenia. Jego odejście można zadedykować wszystkim bezmyślnym firmom, które celowo wprowadzają niedozwolone treści do swych artykułów , oraz ludziom rozprowadzającym narkotyki, którzy doprowadzają Max-a i inne dzieci do tego stanu.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Dobrze i trafnie napisany artykuł, tylko, że problem, o którym piszesz jest już bliżej niż myślisz. Jako ciekawostkę napiszę, że właśnie poszedł na studia rocznik, który nie zna świata, w którym nie było komputerów i telefonów komórkowych. Po młodszym rodzeństwie widzę jak wielką część ich świata stanowi internet. Jego choćby chwilowy brak niejednokrotnie wywołuje agresję i brak pomysłu co zrobić z czasem... Założę się, że nie są to odosobnione przypadki. Obawiam się, że wydarzenia będące tematem Twojej dzisiejszej wypowiedzi zbliżają się do nas nieuchronnie i będą dotyczyć nie tylko głupich Amerykanów, ale także "mądrych po szkodzie" Polaków.

Anonimowy pisze...

Bardzo dziękuję za pozytywny komentarz. Wiem, że do nas to przychodzi, no i w zasadzie zgadzam się z tobą w 100%, ale chciałem bardzo łagodnie to wyrazić, żeby nie było zbyt wielu kontrowersji.

Pozdrawiam.

Wyszukiwarka

Google
 

O mnie

Moje zdjęcie
Warszawa, Mazowsze, Poland
Jestem studentem 3 roku filozofi. Lubię poznawać nowych ludzi, podróżować, żartować, robić ciągle coś nowego, odkrywać. Mam dziewczynę też studiuje filozofię na 3 roku. Kontakt: gg 4798704 Skype Lukas8656 Mail lukas86-1986@o2.pl